środa, 12 czerwca 2019

Dlaczego, skoro każdy na nią zasługuje, ja jej nie daje?

        W dużo rzeczy kiedyś szczerze wierzyłam. Wierzyłam na przykład w to, że warto walczyć o wszystko do końca, aż nieprzytomny pot zaleje nam oczy i zostaniemy ocuceni przez bladą z przerażenia rzeczywistość. I to jestem w stanie sobie wybaczyć. Mój wewnętrzny opór mógł mnie pchnąć do takich przekonań. Taka wewnętrzna chęć wiecznego udowodnienia sobie, że mogę wszystko. Ale przecież... każemu zdarza się nie dogadać z samym sobą.
        Wierzyłam też w miłość. Taką totalnie filmową. Kiedy spotykasz kogoś i ta osoba jest tą jedyną. Nie dlatego, że jest idealna. Nie dlatego, że wszystko składa się w nieskazitelną całość. Kierowało mną totalne przeciwieństwo - ilekroć coś jest nie tak - zawsze należy wyciągnąć rękę. Zawsze należy znaleźć w sobie te siłę, która pcha nas do wzięcia kogoś w ramiona i powiedzenia "już nie płacz, będzie dobrze".
        To wszystko potęgowane jest przez fakt, że gdzie się nie obrócisz mówią o tym tak, jakby to była domena ludzi dobrych. Jakby zrobienie tego stawiało Cię w pozycji superczłowieka. Kogoś kto umiał wyjść poza swoją strefę komfortu. Jest oddany, szlachetny i wierny.
        Dlaczego zakłada się, że to osoba, która zraniła zasługuje na drugą szanse? Dlaczego nikt nigdy nie wpadł na to, że  właśnie ta, którą ktoś, dla chwilowego kaprysu, roztrzaskał w pył o swoje ego, zasługuje na nią bezwarunkowo? Czy to aby nie ona powinna postulować taką właśnie prośbę? Czy to nie ona całą sobą krzyczy i woła o drugą szanse na, tym razem, prawdziwe szczęście? Dodatkowo totalnie w nie nie wierząc.
        Dziś czuję, że najbardziej oddana, szlachetna i wierna powinnam być wobec siebie. Dlatego, skoro każdy na nią zasługuje - ja jej nie daje. Nie daje drugiej szansy nikomu, bo wolę zostawić ją dla samej siebie.
     



Dzięki P.,  nigdy więcej nie ułyszysz czegoś, po czym będziesz mógł stwierdzić ''ok, here we go again"

piątek, 8 marca 2019

Komplement, którego życzę każdej z Was

          Chciałabym, aby każda z nas patrzyła na drugą jak na równą. Nie grubszą, nie ładniejszą, nie z większymi cyckami, nie z bogatym fagasem, nie puszczalską, nie szczęśliwszą, ale równą dziewuchę. Chciałabym, aby każda dziewucha zrozumiała, że nie wygra swojej pewności siebie w loterii wyzwisk czy plotek o innej kobiecie. Chciałabym, aby w życiu każdej było tak wiele miłości do samych siebie, aby trudno było zatrzymać ją tylko dla nas.
          Zdaje mi się, że te wszystkie utopijne marzenia spełnią się, gdy każda otrzyma ten magiczny komplement. Kilka lat temu dostałam go od mojego przyjaciela i nikt nigdy nie zaszczycił mnie lepszym, piękniejszym i bardziej wartościowym. Życzę zatem aby każda z Was go usłyszała z ust bliskich. A brzmiał on "Jesteś tak inteligentna, że mogłabyś być brzydka".
          Get over be cute moje drogie! Nie myślcie o rzęsach 100:1 i o tym jak ustawić się do zdjęcia na Instagramie, żeby wyglądać na 10cm wyższą i 5kg szczuplejszą. Myśląc takimi kategoriami zawsze znajdzie się jakaś bardziej cute od Was. Niezależnie od przybranej pozy - inteligencja zawsze zostaje. Jeśli będzie Wam bardziej zależeć na niej, niż na aspektach wyglądu to nagle okaże się, że znikną wszystkie puszczalskie zdziry, ulane cellulitem laski czy utrzymanki bogatych facetów.

Całuję,
Crrucio
         

wtorek, 5 marca 2019

Nie masz do tego prawa

          Przychodzi taki moment, gdy po wielu próbach walki, zwyczajnie brakuje Ci sił. Nikt w narożniku nie czeka na podanie wody. Przestano zatrzymywać Cię w nim siłą, prośbą czy tłumaczeniem. Nagle orientujesz się, że do kolejnej rundy podchodzisz sam. Nie ma już przeciwnika, którego chcesz przerzucić na swoją stronę. Rozglądasz się i orientujesz, że zostało tylko jedno światło i jest skierowane prosto na Twoją osobę. Twój głos odbija się echem od ścian pustej sali i wraca do Ciebie. To moment, w którym zaczynasz rozumieć, że nie masz prawa walczyć o kogoś, kogo zraniłeś.
          Wszystkie głosy, poza tymi rozsądku, podpowiadają że zawsze należy próbować ze wszystkich sił odzyskać kogoś kogo kochamy. Zwłaszcza, gdy choć bardzo kogoś skrzywdziliśmy, na wiele różnych sposobów, wiemy że i ta osoba gdzieś w środku, głęboko nadal kocha nas. Miotając się w bagnie panicznie łapiemy każdy oddech by móc zrobić wszystko, aby uczucie miłości przeważyło nad tym, co mimo niego bliska osoba czuje. A czuje strach, niechęć i rezygnacje. Nie zauważamy, że każdy miotający ruch wciąga nas głębiej i głębiej.
          Wiesz dlaczego tak się dzieje? Bo ludzie są pieprzonymi egoistami. Walczą o kogoś dla własnej dupy. Nie dają przestrzeni usilnie starając się przywoływać dobre chwile, bo liczą na zmianę przekonań drugiej strony. A druga strona jest pewna, że jeśli poda Ci kij, abyś mógł wyjść z bagna to po chwili nim dostanie i sama w nie wpadnie.
          Doskonale wiesz, że oddałbyś wszystko aby móc naprawić każdą chwilę. Cofnąć czas w chwili zapomnienia, pójścia w złą stronę czy kłótni o wyciągnięcie spódniczki spod i tak nieidealnie złożonych szortów. Wmawiasz sobie, że teraz byś tego nie zrobił. Teraz wziąłbyś dwa głębokie wdechy i nie musiał mieć ostatniego słowa. Nie trzasnąłbyś drzwiami wychodząc na imprezę gdy wiesz, że ta druga osoba leży na łóżku i cierpi. Wmawiasz sobie idealną przeszłość, która nigdy nie będzie miała prawa zaistnieć.
          Możesz bawić się w te grę bez końca. Budować w głowie alternatywną przeszłość i wyimaginowaną rzeczywistość, w której trwacie i jesteście szczęśliwi. Te wszystkie myśli zajmują w głowie tyle miejsca, że zapominasz o jednej rzeczy - walczysz już tylko Ty. Te wszystkie obietnice, chęci zmiany i prośby nie są już nawet słyszalne.
          Od wszystkich lin jak od kości do kości, miotają się w głowie myśli o tym co zrobiłeś. Wszelkie próby przechwycenia ich kończą się przywaleniem w któryś z narożników, co powoduje jeszcze większe rany. Po czasie zauważasz, że próbujesz pochwycić próżnie. Ogłuszyłeś kogoś kogo kochasz. Słyszy tylko niewyraźny świst i gdzieś totalnie niespójne z tym wszystkim kocham Cię. To jest właśnie ta ostatnia runda do której wyszedłeś i orientujesz się, że zostałeś na ringu sam.
          Światło gaśnie, tak że nawet nie wiesz w którą stronę uciekła. Wie, że jeśli wróci chociaż na sekundę, to walka zacznie się na nowo. Kto chciałby być bez końca zmuszany do ucieczek? Nie masz mocy sprawczej. Nie jesteś bogiem, który decyduje o wyniku rozgrywki. Jesteś jej jedynym uczestnikiem, który przegrał w chwili gdy do niej doszło.
          Nie masz prawa walczyć o osobę, która mimo miłości postanowiła się wycofać. Sam fakt tego, jest równie bolesny co skrzywdzenie. Nie masz prawa wmawiać jej, że uczucie wystarczy by móc wszystko naprawić. Chcąc usilnie ją zatrzymać przyznaj chociaż, że nie robisz tego dla niej. Robisz to dla samego siebie - poczucia spełnienia i szczęścia, którego Ty sam nie możesz jej dać. Jeśli to, co mimo wyrządzonych krzywd mówisz jest prawdą - przestań walczyć. Jeśli kochasz, odpuść. Tylko wtedy wygrasz.

czwartek, 28 lutego 2019

Kobiety wcale nie wolą dupków, serio

To oni chcą je. To nic, że pasują do siebie jak musztarda z marmoladą, jak to lata świetlne temu kumpela określiła mnie z moim ex. Ale cóż - do rzeczy.

"Łobuz kocha najbardziej" znany tekst, nie tylko z kwejków czy innych jestemzołzów. Tylko skąd się on właściwie wziął?

W wieku szkolnym dziewczęta często mają tendencje do "naprawiania" i idealizowania. Wybierają sobie takiego, powiedzmy Maćka, który nie jest zbyt dobrym uczniem, wagaruje i ojejku! pali szlugi w słonecznikach za płotem. No i tego Maćka trzeba naprawić, bo na pewno jest jak Danny z Grease i potrafi kochać, ale tak w środku, w głębi serduszka, gdzie ludzki wzrok nie sięga. No, poza jej wzrokiem, oczywiście. Musi tylko znaleźć swoją Sandy, a będą nią one same.
Pssst! Nie naprawicie ich. 

Zatem zagadkę hasła startowego mamy rozwiązaną, nastolatkom dziękujemy.

Tylko co z UWAGA UWAGA "chcę takiego jak Ty, mój przyjacielu, ale nie Ciebie, bo jesteś dla mnie za dobry, wezmę sobie kogoś to nie będzie mnie szanował".

Jeden wielki bullshit. Jeśli któraś nie czuje czegoś więcej do swojego kumpla to bynajmniej nie wynika to z tego, że ją za bardzo szanuje, a ona tego nie docenia. No błagam Was, gdzie logika?
Po prostu między nimi nie klika. Tyle w temacie.

Nie znam żadnej dziewczyny, która chciałaby, żeby facet ją oszukiwał, źle traktował czy zdradzał. Może się w takim typie zakochać, ale raczej uprzednio poznając jego "jasną" stronę. Żadna z automatu takiego nie tyka. No a czego jeszcze się nie tyka, bo zaczyna śmierdzieć?

Z kolei wszystkie pragną wsparcia, pomocy w razie choroby, troski i czułości.

Nie wmawiajcie sobie, drodzy Panowie, że któraś kobieta Was nie chce, bo jesteście dla niej za dobrzy, bo za bardzo się staracie. To jest zwyczajnie żałosne.

Jasne, narzucanie się komuś nie jest sexy, ale o ile nie chcesz zamykać wszystkich, którzy ją otaczają w klatce (odsyłam do YOU na Netflixie) tylko z wyczuciem, acz zauważalnie o nią zabiegasz to problem nie leży w zaangażowaniu. Problem leży w tym, że zwyczajnie się nie podobasz. I nie pytaj mnie co z Tobą jest nie tak. Możesz zapytać ją, ale ona Ci powie, że wszystko super ekstra, ale nic nie czuje. Wrócisz zatem do punktu wyjścia, bo Ci tak wygodniej. Czyli znów mamy "noo czeka na takiego co ją przytuli batem". Nie. Czeka na kogoś kogo z wzajemnością pokocha.

Dupki jak i mężczyźni chcą kobiet.
Czasem udają tych drugich, żeby osiągnąć cel, ale nawet jeśli rozkochają, to kobiety wcale nie chcą ich samych, tylko tego jak się czuły, kiedy udawali facetów. Po nocach nie tęsknią i nie płaczą za upokorzeniami i ranieniem, ale za czułym dotykiem i bliskością. Nim ogarną, że osoba która im to dawała nie istnieje trochę minie. Ale minie i będzie szukała kogoś dobrego dalej, tylko ostrożniej.


Słabe jest to, że taki stereotyp powstał - jasne.
Natomiast słaby jesteś Ty, dopiero w momencie, kiedy zaczynasz tłumaczyć odrzucenie stwierdzeniem, że kobiety wolą dupków zamiast Ciebie.

Rozejść się.

wtorek, 19 lutego 2019

Chcąc zmienić swoje życie kup wrotki

Prosiłam rodziców o gitarę, ale pod choinką znalazły się rolki, o których wspominałam wielokrotnie na długo przed świętami. O ile gitara nie była dla mnie synonimem protezy zębów to rolki znajdowały się totalnie poza mają percepcją.

Kiedy już solidnie zapięłam rolki, upewniłam się, że wszystkie osiem ochraniaczy, zakupionych do kompletu przez babcie, jest na swoim miejscu wstałam. Stałam na trwaniku ostrożnie stawiając na asfalt jedną stopę. Potem druga noga. Potrafiłam tak stać nawet 15 minut, aż w końcu błagałam koleżankę, żeby pomogła mi się znów przemieścić na trwanik. Jakaś siła w głowie paraliżowała moje nogi i nie pozwalała na to, żebym ruszyła do przodu.

Tak bardzo bałam się upadku, że nie mogłam przezwyciężyć strachu na drodze do tego, czego w końcu chciałam. A chciałam bawić się w Caroline Kostner z rolkami na nogach, bo lód w połączeniu z ostrzem łyżew był już totalną abstrakcją. 

I nagle pewnego dnia zrozumiałam, że to uczucie kiedy zakładam rolki nie ma nic wspólnego z przyjemnością. Każda kolejna próba kończyła się zdołowaniem i wewnętrznym komentarzem 'nie dam rady'. 

A mogłam być Caroliną Kostner. 
Wystarczyło kupić wrotki. 

Wystarczyło usiąść na trawie i zastanowić się nad drogą do celu. Skoro coś hamuje mnie przed rozpocząciem jej to znaczy, że któraś ze zmiennych jest niewłaściwa. Niezależnie, którą drogę i jaki środek transportu wybierzesz to zawsze możesz zmienić opcje. Zamykanie się w ramach, dawanie sobie samemu ograniczeń i chorych wytycznych jest niczym innym jak uciekaniem od celu. Jeśli z jakiegoś powodu droga w górę nie idzie z górki, a Ty odpuszczasz to znaczy, że wcale Ci nie zależy.

Umartwianie się i zmuszanie do czegoś jest podświadomym działaniem mającym usprawiedliwić Cię przed samym sobą, kiedy w końcu odpuścisz.  A odpuścisz na pewno, ale przecież 'próbowałeś'.

Jeśli życie składa się z rzucania samemu sobie kłód pod nogi, to kolejne - rzucane przez innych zaczynają już tworzyć schody. Łatwiej jest od czasu do czasu przeskoczyć pojedynczą przeszkodę niż cały czas przeskakiwać z jednej na drugą.

Kto chce znajdzie sposób.
Kto nie chce znajdzie powód.

Dlatego ogarnij czym są Twoje rolki i zamień je na wrotki. 

poniedziałek, 18 lutego 2019

O wszystkich chłopakach których kochałam - P

Disney postarał się o to, abym już w wieku 6 lat wypatrywała księcia z bajki. Takich książat było od tamtego czasu kilku, a każdy jeden zasługuje na oddzielny wpis chwalebny.
6, już teraz mężczyzn, ale niegdyś dzieciątek, dzieciaków i nastolatków, którzy mieli już żony, ale o tym jeszcze nie wiedzieli.

Zaczniemy od P.
Bo był pierwszy.

Czytaj więcej »

środa, 27 czerwca 2018

'Poduszka' - część 1. 'Dłoń'

             Czułam jak rodzi się we mnie jakaś nieznana mi dotąd energia. Coś czego nie umiałam wtedy i prawdopodobnie nie będę umiała wytłumaczyć nigdy. Dotknęłam nowego rodzaju frustracji, której dotąd nie znałam. Długo patrzyłam na sukienki. Rzuciłam je na materac i obmyślałam strategie. Długo zastanawiałam się nad sformułowaniem pytania. Jak zacząć, jak ubrać to w słowa i jak wybrnąć w razie dodatkowych pytań.

Czytaj więcej »

wtorek, 15 maja 2018

Chcąc być tą, na którą on tak patrzy

          Otwierając rano oczy widzisz uśmiech. Zastanawiasz się czy to możliwe, żeby instynktownie obudzić się gdy ktoś Cię obserwuje. Nie sądzę, tak samo jak nie sądziłam, że takie filmowe sytuacje mają miejsce w życiu codziennym. Tak, mowa o tej w której dziewczyna po całej nocy wygląda jak cud natury, a jej facet jest w nią wpatrzony i po chwili pyta "Jak się spało kochanie?".

Czytaj więcej »

sobota, 17 marca 2018

Kiedy osoba którą kochasz umiera żyjąc

          Jest kilka rzeczy, których panicznie, wręcz obsesyjnie się boję. Boję się na przykład, że stracę wzrok. Że którego pięknego dnia obudzę się i ujrzę ciemność. Inną obawą jest to, że utracę w jakiś sposób wolność. Nie wiem, psychopata sobie mnie upatrzy i zamknie w ciemnym, specjalnie przygotowanym ku temu pomieszczeniu. Jest jednak jeszcze strach przed czymś, czego przebiegu nie umiem sobie nawet wyobrazić.
Czytaj więcej »

piątek, 16 lutego 2018

Ten, którego kocham za to, że tak bardzo kocha ją

Sześć lat temu poznałam człowieka, który jakimś niezwykłym, nieznanym mi sposobem przetrwał epoki. Przetrwał  czasy wojen kiedy to cała wrażliwość, finezja bicia męskich serc zniknęła. On jeden, schował się gdzieś. Może w parniku, w którym rodzice straszyli, że zamkną jak będę niegrzeczna... Nie wiem.

Czytaj więcej »

wtorek, 2 stycznia 2018

Pytania, które zadają tylko niewychowani prostacy

Pewnie nie raz i nie dwa razy stałeś, patrzyłeś i nie wierzyłeś, że ktoś znajduje się w tej grupie istot, które jako jedyne wykształciły zdolność mowy. Coś jakby nie pykło. Zaraz, zaraz. Nie oceniajmy tak szybko, bo wyjdziemy na snobów, a tego przecież nie chcemy. Może to po prostu niewiedza, brak taktu wyniesiony z domu? Tak czy inaczej dzisiaj pogadamy sobie o pytaniach, które błagam, jeśli zadajesz innym ludziom, to zwyczajnie przestań.

Czytaj więcej »