poniedziałek, 18 lutego 2019

O wszystkich chłopakach których kochałam - P

Disney postarał się o to, abym już w wieku 6 lat wypatrywała księcia z bajki. Takich książat było od tamtego czasu kilku, a każdy jeden zasługuje na oddzielny wpis chwalebny.
6, już teraz mężczyzn, ale niegdyś dzieciątek, dzieciaków i nastolatków, którzy mieli już żony, ale o tym jeszcze nie wiedzieli.

Zaczniemy od P.
Bo był pierwszy.



P. oczarował mnie od pierwszej chwili. Wiadomo było, że on tu rządzi. On rozdaje karty. Jego łobuzerski urok sprawiał, że koniecznie chciałam być tą, którą wybierze jako swojego Buraczka, kiedy tańcował w kole jako "Cebulka okrągła jak kulka, potańcować chciała i Buraczka spotkała". Cholera wie czemu wszystkie Ole i Nieole były lepszymi buraczkami, a mnie wybrał tylko raz.
Było pięknie. W kole tańczyliśmy nasz pierwszy taniec.

Nie obchodziły go moje serduszka wyhafstowane na dole nogawek i to, że tylko jemu pożyczałam "malinową" kredkę - moją ulubioną.

Nie obchodziło go, że zawsze przypadkiem siadam w kole albo obok niego, albo na przeciwko - znało się już efekt czystej eksopyzcji.

Nie obchodziło go, że zawsze oddawałam mu słodką bułkę.

Nie obchodziło go, że jako jedyna na niego nie skarżę.

Tak mi się wydawało do czasu, kiedy wybraliśmy się na wycieczkę. Pogoda była dżdżysta. Małe skupisko dzieciaków czekało na wejście gdzieśtam. Na ławce siedziało w oczekiwaniu już kilka dziewczynek, a ja zachęcana do dołączenia odparałam rezolutnie, że ławka jest mokra. I nagle słyszę "Siadaj A! P. wytarł ją dla Ciebie spodniami!" Mój bohater, silny i niezłomny mężczyzna.

Przełomem miała okazać się wystawiana sztuka teatralna. "Kopciuszek" miał być czymś co oświeci jego nieskażone wizją miłości do mnie serce. Problem był taki - tytułowy Kopciuszek niewiele mówił - rolę wbrew pozorom miał małą, a mi zawsze przypadały charakterki wyraziste i mające do nauki dużo tekstu. Toteż zostałam wredną siostrą. P. nie był tak skory do uniesień artystycznych i w związku z tym przypadła mu rola Ptaszka nr. 1. Pamiętam te rywalizacje wśród dziewczynek - która ma lepszą suknie, fryzurę i wachlarzyk. Jedna z nich działała mi tak na nerwy! Pewnego dnia wystroiła się w kapelusz. Ja miałam tylko jakąś przetartą czapkę z daszkiem po starszej o 10 lat siostrze, więc było mi przykro kiedy stawiała siebie wyżej i chociaż wyglądała pięknie to P. kolejny raz okazał się moim bohaterem "Ty go nie umiesz nawet nosić, to co się chwalisz? Ta kokardka powinna być z tyłu!".

Postanowiłam się komuś zwierzyć. No tak, trudno jest taki nadmiar emocji utrzymać nie wychodząc poza własny kształt. Uznałam, że dobrze będzie z kimś podzielić się nowiną o tym, że P. jeszcze nie wie, ale kończąc studia i mając 25 lat mi się oświadczy. w wieku 27 weżmiemy ślub, 28 - urodzę pierwsze dziecko.

Pamiętacie malinową kredkę?

Moja psiapsióła od zwierzeń sercowych chciała ją pożyczyć. Sto myśli w głowie, przecież to jest MOJA KREDKA MIŁOŚCI. Tylko dla nas. No i wtedy się zaczęło.
Widziała, że wyszedł do łazienki, więc z prędkością światła pognała za nim.
Czułam ścisk, wiedziałam co za chwilę nastąpi.

Malinowa kredka, którą trzymała w dłoni upadała w slow motion, kiedy P.  z oburzeniem wbiegł do sali i na cały głos postanowił wnieść skargę:

"PROSZĘĘĘĘĘĘĘĘ PANI!!!!! BO AŚKA SIĘ WE MNIE PODKOCHUJE!!!!!!!!!!!!!!!!!"

Malinowa kredka, symbol naszej miłości upadł "przypadkiem" na podłogę, a ja udając, ze jej szukam schowałam się pod ławkę, ktora w czasie "gier i zabaw" była najlepszym domem, bo niedaleko zawsze był sklep.

Wszelkie moje nadzieje zostały rozszarpane. Wiedząć, że nic nie dzieje się bez przyczyny jednocześnie byłam zrozpaczona odrzuceniem mojej wielkiej miłości, więc postanowiłam poczekać grzecznie na to, co przyniesie los.


12 lat później postanowił połączyć nas na imprezie. Już nie czekałam na bycie buraczkiem. Byłam nim całą imprezę. Rozgadani jak nigdy! Roześmiani. Motyw nieco filmowy bym powiedziała. Hula Krasula zamieniona na napój wysokoprocentowy. Ławka, na której usiedliśmy razem tak jak przed laty. Malinowa kredka zamieniona na malinową szminkę.

Nie pamiętał, że naskarżył na mnie, że się w nim podkochuje.

Widziałam jednak, że coś odprawia jego myśli. Jest w końcu ze mną, a na przestrzeni lat zdążyłam się wyrobić.  Dżinsy z serduszkami poszły w odstawkę na rzecz sukienki i szpilek. Jednak jakaś część niego znajdowała się poza naszym reunionem.

Co go tak zajmowało? - zapytacie.
Przygoda siostry Kopciuszka zakończyła się na zawsze.
No cóż - "no bo ON mnie tak wkurza czasem, że nie masz pojęcia!"


Kurtyna.

Komentarze (0):

Prześlij komentarz

Subskrybuj Komentarze do posta [Atom]

<< Strona główna