wtorek, 15 maja 2018

Chcąc być tą, na którą on tak patrzy

          Otwierając rano oczy widzisz uśmiech. Zastanawiasz się czy to możliwe, żeby instynktownie obudzić się gdy ktoś Cię obserwuje. Nie sądzę, tak samo jak nie sądziłam, że takie filmowe sytuacje mają miejsce w życiu codziennym. Tak, mowa o tej w której dziewczyna po całej nocy wygląda jak cud natury, a jej facet jest w nią wpatrzony i po chwili pyta "Jak się spało kochanie?".


Cholernie chciałabym nią być. Właśnie taką dziewczyną. Zmyć na wieczór ten cały makijaż przykrywający blizny, spojrzeć w lustro i ją zobaczyć. Mieć tak piękne spojrzenie i serdeczny uśmiech,  który on wspomina kiedy emocje po kłótni opadną i znów nabiera ochoty, żeby schować mnie przed tym całym, złym światem. Przytulić.
          Dziewczyny często kłamią. Na przykład, że nie lubią dostawać kwiatów. Zbędne, zwiędną, kurz zbierają, ale to zaskoczenie gdy ją przywitasz z nimi, to spojrzenie które mówi - dzięki Tobie kwitnę jako kobieta - sprawia, że za jakiś czas znów jej je wręczysz. Chciałabym być tą, która nieporadnie je odbiera i  mówi dziękuję. 
          Lista jest bardzo długa. Chciałabym również być tą, która wygląda najlepiej wtedy, gdy tak się właśnie czuje. Nieważne, że randka, że egzotyczny kraj, że światełka i wino. Idę, mam na sobie dresy i to jest spoko. Żebym zobaczyła w sobie dziewczynę, która nie musi zakładać tej sukienki niewygodnych wysokich butów. Gdy z kolei w innej sytuacji celowo zmieniam sukienkę na dres to idealnie byłoby zobaczyć te wojowniczkę, która niekoniecznie podniesie największy ciężar, ale ma w sobie chęć walki. Twardą osobę, która daje rade. Nie jest czerwona jak burak tylko zaczerwienionym buraczkiem, któremu trzeba pomóc docisnąć tą wajchę, której fachowej nazwy nie znam. Nie widzieć kaszlącej złem, chorej dziewczyny wyglądającej jak śmierć tylko małą, nieporadną istotę, która nie chce, ale będzie musiała wypić dwa litry ciepłego naparu, bo inaczej nie wyzdrowieje szybko.
          Gdybym widziała w sobie taką dziewczynę to prawdopodobnie wszystko nabrałoby innego kształtu. Czasami kiedy dobrze się rano przyjrzę to widzę jej zarys, niewyraźny kształt w nielustrzanym odbiciu. Jednak nigdy nie uda mi się jej uchwycić, ponieważ żaden magiczny eliksir umożliwiający to nie istnieje. Czasem myślę, że nie widzę jej bo nie chcę. Bo wolę ponarzekać, pomarudzić, sprawić, żeby naprawdę na chwilę zniknęła i zastąpiła ją wredota... Choć nigdy nie robię tego celowo to jednak tak się zdarza i za chwilę, kiedy wszystkie iskry zgasną chciałabym zobaczyć w lustrze nie złą osobę, która nie docenia tego co ma i tego co ktoś razem z sercem daje jej na dłoni, tylko te nieporadną dziewczynę, która w nerwach się pogubiła i trzeba pomóc jej się odnaleźć.
          Niestety, choć chciałabym tego najbardziej na świecie, to nigdy nie zdołam spojrzeć na siebie jego oczami.

Komentarze (0):

Prześlij komentarz

Subskrybuj Komentarze do posta [Atom]

<< Strona główna