wtorek, 2 stycznia 2018

Pytania, które zadają tylko niewychowani prostacy

Pewnie nie raz i nie dwa razy stałeś, patrzyłeś i nie wierzyłeś, że ktoś znajduje się w tej grupie istot, które jako jedyne wykształciły zdolność mowy. Coś jakby nie pykło. Zaraz, zaraz. Nie oceniajmy tak szybko, bo wyjdziemy na snobów, a tego przecież nie chcemy. Może to po prostu niewiedza, brak taktu wyniesiony z domu? Tak czy inaczej dzisiaj pogadamy sobie o pytaniach, które błagam, jeśli zadajesz innym ludziom, to zwyczajnie przestań.



KIEDY ZARĘCZYNY?

Zapytała Ola swoją koleżankę Kasię.
"W piątek 35 grudnia o godzinie 27:68" - odpowiedziała Kasia. "A nie sorry, nie wiem, bo nie ja się kurwa oświadczam"
Abstrahując od tematyki samych oświadczyn, bo to dla mnie niesamowicie ciekawy temat, jak kobiety same siebie potrafią oszukiwać ♥ to dzisiaj skupiamy się na tym jak to jedna kobieta drugą wypytuje kiedy one nastąpią. Nieważne czy to koleżanka, czy ciotka Gertruda. Masz wiedzieć kiedy dla odmiany to facet klęknie i zapyta czy chcesz zostać jego żoną.

Najśmieszniej jest jednak wtedy gdy ktoś zadaje to pytanie parze. Laska wzrok w drugą stronę, czeka aż on się coś odezwie, on się nie odzywa, sto myśli w głowie, przecież logiczne, że nawet jeśli planuje to zrobić to nie będzie gadał o tym przy swojej dziewczynie, a na koniec ona wygłasza magiczne "ja tam tego nie potrzebuje" i kurtyna opada. Dosyć niezręcznie, prawda? No właśnie.
Pytanie samo w sobie niewinne, ale uwierz, że potrafi namieszać. Kobiety mają to do siebie, że zaczynają zaraz rozkminiać. Uwierz, dobra koleżanka i nic więcej nie potrzeba, żeby zaczęła myśleć, ze "ojoj... on to Cię chyba wcale aż tak bardzo nie kocha..."


KIEDY ŚLUB?

Zaręczyliście się? To kiedy ślub?
Nie zaręczyliście się? To kiedy wy planujecie ślub wziąć jak jeszcze nawet zaręczyn nie macie?
Sytuacja analogiczna do tej przedstawionej wyżej. Uwierz, że jeśli jesteś dla kogoś ważny to zaprosi Cię na swój ślub, nie ma potrzeby dopytywania o jego termin, najpewniej dowiesz się z trzy miesiące przed. Pomyśl o tym, że te pozornie niewinne pytania mogą prowadzić to wielu nieprzyjemnych sytuacji, Powiesz mi "to co to za miłość, jak moje głupie gadanie może kogoś poróżnić", powiem Ci "Twój prosty sposób myślenia i tak tego nie zrozumie, skoro zrodziło się to pytanie".


KIEDY DZIECI?

Mój fejwer.
Chyba najbardziej prostackie, świadczące nie tylko o braku wychowania ale również empatii pytanie.
Tyle mówi się o tym, że nigdy nie znamy do końca sytuacji drugiej osoby.
Wyobraź sobie, że w zależności do płci Ty sama/Twoja żona staracie się o dziecko od na przykład roku. Każda próba kończy się niepowodzeniem. Może poroniliście? Raz, dwa, cztery razy i tracicie nadzieje, którą mimo wszystko cały czas żyjecie. Dodatkowo ktoś co jakiś czas pyta "kiedy dziecko?" Więc odpowiadasz grzecznie, że " w swoim czasie", a potem płaczesz po nocach, bo to staranie się staje się przykrym rutynowym obowiązkiem. Nie dość, że Ty chcesz dziecka to całe otoczenie wywiera presje. Wiesz co jest najgorsze? Najczęściej presje wywołują najbliżsi, nie mogąc pohamować swoich prostackich chęci w zadawaniu pytań.



Reasumując.
Może wielu ludzi powiedziałoby "przesadzasz". W porządku, możesz mieć swoje zdanie.
Mimo to uważam, że moją podstawową pobudką do powyższych stwierdzeń jest empatia do której zachęcam wszystkich czytających ten wpis.
Może nie musiałam otwierać Ci oczu, a może właśnie to zrobiłam. Mam tylko nadzieję, że zdążyłam to zrobić przed życiem.

Komentarze (0):

Prześlij komentarz

Subskrybuj Komentarze do posta [Atom]

<< Strona główna